Urlop z dzieckiem nad Bałtykiem - warto?

Opublikowano: 2010-11-08
Wakacje nad morzem.
"Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew..." śpiewał kiedyś zespół Czerwone Gitary. Wypad nad polskie morze to nie lada przygoda.

"Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew..." śpiewał kiedyś zespół Czerwone Gitary. Wypad nad polskie morze to nie lada przygoda. I nie chodzi tu tylko o piękne widoki: malownicze plaże czy błękitne morze. Wakacje w takich okolicznościach przyrody to zabawa w chowanego - czy uda się "złapać" ładną pogodę, czy nie. To jak rosyjska ruletka, bo nigdy nie wiadomo, na co się trafi, a prognozy pogody podawane w telewizji to przeważnie istne bajdurzenie.

W tym roku zaplanowałam swój urlop właśnie nad polskim morzem. Oprócz mnie i męża, wybrała się z nami moja siostra z mężem, ich roczna córeczka oraz moi rodzice. Mówiąc kolokwialnie: zabawa na całego. Urlop z malutkim dzieckiem różni się od urlopu typowo rodzinnego, czyli w wielopokoleniowym składzie. Urozmaicenie stanowią popołudniowe drzemki, poranne pobudki i wczesne chodzenie spać.

Celem naszej tegorocznej podróży stała się mała wioska Bobolin, która miała być idealnym miejscem dla osób z dziećmi. I rzeczywiście, okazała się być urokliwą miejscowością, z dziką plażą, na której nie było tabunów ludzi i z leśną ścieżką wiodącą ku morzu. Okolica była bardzo sympatyczna, nie spotykało się dużo turystów, w pobliżu tylko dwa małe sklepiki i jedna restauracja ze smacznym jedzeniem, co także traktuję jako plus. Samo miejsce nie zawiodło mnie. Początek urlopu też był wymarzony. Bezchmurne niebo i niewielki wiatr zachęcały do plażowania. Wylegiwanie się na ręczniku i czytanie książek, to jedna z moich ulubionych form relaksu. Pogoda sprzyjała takiej jego formie, więc moje zadowolenie było tym większe. Siostrzenica bawiła się w piasku, a rodzina mogła spokojnie prażyć się na słońcu. Oprócz kąpieli słonecznych, zdarzały się też i morskie. Przy spokojnym morzu idealnie się pływało, zaś przy większym wietrze skoki na duże fale dawały dużo radości. Oczywiście, nie wszystko było idealne. Wspomniane popołudniowe drzemki zmuszały wszystkich do grobowej ciszy, a plażowicze grający obok w siatkę, stawali się największymi wrogami.

Nawiązując do analogii do rosyjskiej ruletki, także i na mnie i moją rodzinę, padł strzał - zamiast z pistoletu - z niebios. Czyli: zachmurzenie, deszcz i duży spadek temperatury. Humor też niestety padł. Na szczęście tuż obok Bobolia znajdują się Dąbki. To większa miejscowość turystyczna, która słynie z właściwości leczniczych - bardzo duża ilość jodu korzystnie wpływa głównie na układ oddechowy. Dąbki oferują więcej atrakcji o charakterze typowo konsumpcyjnym - sklepy z pamiątkami czy z biżuterią z bursztynami, liczne kawiarnie i lodziarnie oraz moje ulubione miejsce ze względu na śmieszną nazwę - "Pub Pod Ponurą Małpą". Cały dzień albo i dłużej można z kolei spędzić w również niedaleko położonej miejscowości - Darłowo. To całkiem duży kurort z malowniczym rynkiem, deptakiem ze starymi kamieniczkami oraz kilkoma innymi atrakcjami turystycznymi. Przede wszyskim jest to kościół pochodzący z XVI wieku, otoczony starymi nagrobkami i piękną roślinnością. Oprócz tego Zamek Książąt Pomorskich, z kilkoma stałymi ekspozycjami muzealnymi, między innymi hebanowym ołtarzem, i paroma czasowymi. Niedaleko zamku znajduje się także zabytkowy Stary Spichlerz. Warto przejść się również na rynek, gdzie stoi fontanna z rzeźbą rybaka i ratusz, na którego fasadzie wyświetlana jest aktualna temperatura i siła wiatru na morzu. Jeżeli pojedzie się kawałek dalej lub przejdzie pieszo, trafimy do Darłówka Zachodniego. Obok portu jest długie molo oraz bardzo ładnie i funkcjonalnie zaaranżowana plaża. W oddali widać wiatraki generujące energię ekologiczną. W samym porcie przycumowane są liczne statki stylizowane na stare, na przykład pirackie czy te z czasów Wikingów, którymi można popłynąć na godzinny rejs. Uliczki wokół portu są wręcz usiane sklepikami, lodziarniami oraz smażalniami ryb. Inną alternatywą jest podążanie tak zwanym Szlakiem Cystersów. To rozsiane wokół Dąbek i Darłowa kościoły Cystersów pochodzące z XIII i XIV wieku. Podobne do siebie, ale piękne w swej majestatyczności.

Wypad nad polskie morze to zgadywanka. Czy uda się, czy nie? Czy Matka Natura będzie na tyle łaskawa i uraczy nas promieniami słońca i temperaturą powyżej 20 stopni, czy obrazi się na nas i na niebie będą tylko posępne chmury i 14 stopni? Wakacje nad polskim morzem to trudne przedsięwzięcie. Tym bardziej, jeśli ma się do dyspozycji tylko tydzień. Dlatego warto wybrać miejsce, gdzie można będzie nie tylko leżeć do góry brzuchem na plaży, ale i pozwiedzać zabytki czy zabawić się w większym kurorcie. Stąd szczerze polecam Bobolin w okolicy Dąbek i Darłowa, gdzie każdy spędzi miło czas zarówno w te deszczowe, jak i słoneczne dni.

Sylwia Pardej
(sylwia.pardej@dlalejdis.pl)


Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat

COUNT:15