Człowiek XXI wieku zewsząd otoczony jest przedmiotami. Problem w tym, że połowa z nich jest mu zupełnie zbędna. Witryny sklepowe i wszechobecne reklamy kuszą jednak tak skutecznie, że niejednokrotnie wracamy z zakupów obładowane jak wielbłądy, bo oferowanym towarom i okazjom, nie można było się oprzeć. Z kupowaniem niepotrzebnych przedmiotów i uleganiu presji posiadania zachwalanych na najróżniejsze sposoby produktów, warto i powinno się walczyć. Marketingowcy wmawiają nam wprawdzie, że im więcej kupimy, tym będziemy szczęśliwsi, ale prawdziwe szczęście człowieka ma przecież bardzo niewiele wspólnego z materią.
Aby ograniczyć bezsensowne zakupy, warto za każdym razem pytać siebie, czy naprawdę potrzebuję danego przedmiotu i czy jest mi on niezbędny. Dobrze też zadać sobie pytanie, czy dany towar jest wart swojej ceny i czasu, jaki poświęciło się na zarobienie widniejącej na nim kwoty.
W porzuceniu nawyku kupowania i zamawiania niepotrzebnych dóbr pomoże na pewno nauka asertywności. Współczesny marketing nie stroni od wyrafinowanych sztuczek, skutecznych technik perswazji, manipulowania informacjami dotyczącymi produktów, które planuje się sprzedać itp. Trudno nauczyć się być na nie odporną, ale praktyka czyni mistrza. Zacznijmy od ignorowania słów: okazja, promocja, super cena, gratis. To bardzo często tylko puste słowa, niewiele mające wspólnego z korzystnymi zakupami. Nie dajmy się łapać na lep ich brzmienia.
W rozsądnych sprawunkach nieodzowna jest starannie przemyślana lista zakupów. Próbując się ściśle jej trzymać, zmniejszamy prawdopodobieństwo opuszczenia sklepu ze stosem niepotrzebnych przedmiotów. Nie kupujmy danej rzeczy, bo kiedyś może się przydać. Jeśli nie potrzebujesz nowego durszlaka czy fluidu, bo jeden niedawno kupiony masz w domu, drugi i trzeci w super promocji na pewno nie jest ci niezbędny. Nie stawajmy się właścicielkami nowych ubrań, co do których absolutnie nie jesteśmy przekonane, że są dla nas zaprojektowane, z myślą: najwyżej zwrócę do sklepu. Jak pokazują badania, większość tak nabytych strojów, które leżą potem nienoszone w szafie, nigdy nie wraca do punktu, gdzie zostały zakupione.
Nie wybierajmy się na zakupy, gdy mamy pusty żołądek ani gdy mamy chandrę. Wprawdzie shopping rzeczywiście chwilowo poprawi nam nastrój, ale nie rozwiąże naszych problemów, nie odczaruje skomplikowanej rzeczywistości, nie wyleczy nas z kompleksów. O wiele lepiej iść pobiegać albo wybrać się na basen. Nie zwalczajmy stresów zakupami, bo możemy się od tego uzależnić.
Ogromna ilość osób nabywa pewne przedmioty i dobra, ponieważ zazdrości ich ludziom ze swojego otoczenia. To jednak odwieczna droga donikąd. Licytowanie się z sąsiadami, znajomymi i rodziną na posiadane gadżety i próba przyćmienia innych za pomocą tego, czym można się pochwalić, nie sprawi, że nagle staniemy się lepszymi osobami, a nasze życie będzie jak z bajki. Najmodniejsze marki, nowy samochód, działka pod miastem i urlop na Karaibach nie są gwarantem szczęścia ani nie pomogą zyskać prawdziwych przyjaciół. Nie dokonujmy więc zakupów, by olśnić innych. Kupujmy to, co nam się podoba i będzie użyteczne, a nie to, co ma nadęta sąsiadka z naprzeciwka i gwiazda filmowa oglądana w telewizji czy kinie.
Kolejnym sposobem, aby uniknąć niepotrzebnych wydatków, jest pozostawienie karty kredytowej w domu, a zabranie na zakupy tylko określonej kwoty gotówki. Dzięki temu nawet, gdy dziesiątki towarów przykuje naszą uwagę, nie zbankrutujemy podczas shoppingu.
Iwona Trojan
(iwona.trojan@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com