Kobieta wyzwolona, czyli jaka?

Opublikowano: 2011-06-08
Definicja współczesnej kobiety wyzwolonej
Jak zdefiniować kobietę wyzwoloną? Niewątpliwie jest to kobieta pewna siebie, pewna swej seksualności, niebojąca się przeciwności losu i zawsze broniąca swojego zdania.

Dzięki sufrażystkom i emancypantkom, mamy prawo wyborcze, możemy robić polityczną karierę. Możemy bez oporów domagać się przyjemności cielesnych i o nich mówić.

Żyjemy w dobie wyzwolenia. Jednakże jak to bywa w przypadku każdej „wolności” i tutaj nastąpił pewien rozłam i pewne sprawy wymknęły się spod kontroli. Za sprawą niektórych przedstawicielek płci pięknej, ugrupowań rzekomo walczących o prawa kobiet, ale przede wszystkim mediów, kobieta wyzwolona stała się kobietą…rozwiązłą. Taki przynajmniej, stworzono wizerunek kobiet wyzwolonych, wprowadzając dziwaczne mody i zasady.

Stałyśmy się kobietami drapieżnymi, wampami. Często zbyt mocno afiszującymi się swoją seksualnością. Kobietami modliszkami. W ślepej pogoni za wytyczonymi trendami od pseudo speców, poddajemy się ich wpływowi. Zmieniamy partnerów niczym rękawiczki. Konsumpcja ponad wszystko. Im bardziej wulgarne i odważne zachowanie tym lepiej. W końcu jako kobieta wyzwolona, mogę mieć swoje zdanie i mówić co chcę. Media wmawiają mi, że posiadanie tylko jednego partnera, oznacza, że jestem zacofana. Bycie dziewicą w wieku 20 lat to zboczenie.

Telewizja raczy nas serialami, w których bohaterki nimfomanki afiszują się swoją seksualną swobodą. Mężczyzna w tychże filmach ogranicza się jedynie do „przedmiotu” muszącego dawać przyjemność. W przypadku nie sprawdzenia się jest zamieniany nowym, lepszym egzemplarzem.

Okładki kolorowych gazet krzyczą do nas tytułami: „Jak osiągnąć całodobowy orgazm”, „Jak usidlić super kochanka”, Stań się lwicą w sypialni”. Mam takie odczucie, że jeżeli nie wbiję się w ogólno przyjęte ramy zachowań, zostanę wykluczona z grona kobiet, ogólnie zwanych: „wyzwolonymi”.

Czy jeżeli założę wibrator na łańcuszku, niczym wisiorek i będę epatować swoją seksualnością, to czy dopiero wtedy będę stuprocentową kobietą? Chyba coś tu nie tak. Nie o to w wolności kobiet chodzi. Naszym prababkom, babkom na pewno nie chodziło oto, by nasza wolność wiązała się ze swoistego rodzaju ekshibicjonizmem. Chciały, byśmy miały prawo wyboru i umiejętnie i z rozwagą z niego korzystały. A my co? Cóż z tego, że mamy prawo i wolność, jeżeli poddajemy się narzucanym trendom? Czyż obecnie panującą moda kobiety drapieżnej, nie jest to pewien rodzaj nakładanych na nas „kajdan” zachowań?

Jesteśmy kobietami wyzwolonymi i korzystajmy z tego! Ale na swój indywidualny sposób. Chcę, to zmieniam partnerów, ale nikt mi nie będzie narzucał, że tak muszę robić, by udowodnić swoją wartość. Chcę być drapieżna? Dobrze, ale w przypadku, gdy to ja taka chcę być, a nie bo muszę.

Kobieta wyzwolona zna swoją wartość i umie walczyć o swoje prawa. Bynajmniej nie musi dla podkreślenia swojej wartości, zakładać bluzki z dekoltem do pępka.

Katarzyna Redmerska
(katarzyna.redmerska@dlalejdis.pl)




Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat

COUNT:15