Salaryman – współczesny samuraj

Opublikowano: 2016-07-05
Jak się wykształcił obecny system pracy w Japonii.
W Japonii naturalne jest, że zostaje się w pracy po godzinach i nikomu nie przychodzi do głowy, aby na to narzekać.

Bardzo często mężczyźni w Japonii, szczególnie w dużych korporacjach, pracują po 12-13, a nawet 14 godzin dziennie, sześć dni w tygodniu, widując swoje rodziny z reguły dopiero w niedzielę. Stąd powstało na takich pracowników specjalne określenie „salaryman”. Wielu ludzi z Zachodu postrzega to jako zwykłą chęć wzbogacenia poprzez dodatkowe pieniądze za nadgodziny, czy szybki awans z powodu widocznego zapału do pracy. Jednak nie jest to do końca sprawiedliwy osąd. Taki stan rzeczy ma swoją przyczynę w zakorzenionej mentalności Japończyków.

Ponieważ przez ponad dwa i pół wieku kraj był zamknięty i odizolowany od reszty świata, w momencie zetknięcia się z obcymi mocarstwami po otwarciu granic, zobaczył jak bardzo jest słaby. Trzeba przyznać, że Japonia bardzo szybko nadgoniła straty, obecnie będąc trzecią największą potęgą gospodarczą świata. Jednak przez ten cały czas kiedy Japonia była zamknięta, wykształciły się tam silne związki feudalne, na zasadzie patron-klient. W takiej zależności chodziło o to, że feudał miał swojego wasala, a ten w zamian za pewne korzyści miał działać na jego korzyść. Szczególnie wykształciło się to wśród samurajów, gdy w Japonii utworzył się shogunat, czyli rządząca klasa wojowników, a okres rządów shogunatu Tokugawa przypada właśnie na okres zamknięcia Japonii. Lojalność wobec pana było częścią drogi samuraja – bushido. Choć niestety z reguły, gdy określone hany, czyli posiadłości daimyo, japońskich feudałów, miały kłopoty finansowe, bardzo często w pierwszej kolejności obcinano pensje właśnie samurajom.

Pomimo tego takie związki między panem, a samurajem były bardzo silne i przetrwały w świadomości Japończyków do dziś. I choć niektórzy znawcy tematu uważają, że Japończycy wstydzą się swojego opóźnionego startu w modernizację kraju, a okres feudalny kojarzy im się z zacofaniem, przez który Japonia musiała doganiać inne kraje, to taka zależność ma swoje odbicie właśnie choćby w relacjach pracowników z ich pracodawcami. Japończycy szczerze chcą się przysłużyć rozwojowi firmy, w której pracują, a nie tylko się wzbogacić. Pieniądze odgrywają w zasadzie drugorzędną rolę.

Bardzo często swoje oddanie pracy Japończycy przypłacają zdrowiem, a nawet życiem. W Japonii powstał specjalny termin na to już powszechne i dość częste zjawisko „Karoshi”, czyli śmierć z przepracowania.

Choć z tego opisu mogłoby się wydawać, że korporacje japońskie to pijawki, które tylko wyzyskują swoich pracowników to jednak jest to trochę obraz przesadzony. Japońskie korporacje roztaczają opiekę nad swoimi pracownikami, a poza tym pracownikom przysługują urlopy, których zazwyczaj w pełni nie wykorzystują, ale jednak je mają, oraz dni wolne z okazji świąt.

Trzeba też zaznaczyć, że wynagrodzenia w Japonii są dużo wyższe niż na przykład w Polsce. Na obecny rok przeciętne wynagrodzenie wynosi około 305 000 JPY (jenów) miesięcznie, czyli w przeliczeniu na złotówki to około 12 000 zł. Płaca minimalna za godzinę wynosi w przybliżeniu 30 zł, a płace w Tokio są najwyższe wśród głównych miast świata. Aczkolwiek wydatki również są większe, bo choćby mieszkania są tam bardzo drogie. Pomimo wysokich cen standard życia w Japonii jest bardzo wysoki, co z reguły wynika z wysokich zarobków w społeczeństwie.

Japońscy mężczyźni określani mianem „Salaryman” są więc często nazywani współczesnymi samurajami, którzy zamienili miecze na teczki, ale nadal mają w sobie ducha walki i gotowy są na poświęcenie.

Izabela Guszkowska
(izabela.guszkowska@dlalejdis.pl)

Fot. pixabay.com



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat

COUNT:15