Bywa różnie. Samotność często jest świadomym wyborem, ale bywa też tak, że ludzie, którzy zdecydowali się żyć w pojedynkę są już zmęczeni i rozczarowani niepowodzeniami w relacjach z innymi, bo albo czuli się niesłuchani i odrzuceni, albo też byli zdradzani przez swoich partnerów, czy też sami zdradzali, bo nie potrafili ustatkować się w jednym związku.
Samotność z przymusu jest bolesna. Nikt, kto jej doświadczył nie znosi z łatwością opowieści znajomych o tym, że ich rodziny wciąż się powiększają, że są szczęśliwi ze swoimi partnerami, że ich dzieci z dnia na dzień stają się coraz bystrzejsze.
Tacy ludzie za dnia potrafią schlebiać znajomym, by wieczorami samotnie tonąć we łzach, a porady typu „kiedyś kogoś znajdziesz”, „już niebawem też będziesz miała szczęśliwą rodzinę”, „na pewno niedługo zdobędziesz przyjaciół” itp. w ogóle nie działają i nie podnoszą na duchu. Wręcz przeciwnie, dają do zrozumienia osobie samotnej, że nadal nikt nie jest w stanie jej zrozumieć, i że ułożenie nie jest wcale takie proste.
W chwilach smutku, który spowodowała samotność chciałoby się usłyszeć: „jestem z tobą”, „wierzę w twoje możliwości”, „jesteś ważna i potrzebna”. Takie słowa są o wiele cieplejsze, niż te, które opisują, że kiedyś na pewno zdarzy się cud i rodzina się pojawi.
Po kilku trudnych doświadczeniach w relacjach z ludźmi ciężko jest otworzyć się z powrotem na kolejne. U niektórych wystarczy już jedna porażka, by na długo zamknąć się w sobie i odizolować się od ludzi, bo wywołują w nas niechęć i złość. Nawet, jeśli nic złego nie mamy na myśli, ani nie chcemy źle dla innych, to dystans i tak potrafi przyblokować.
Natomiast przyczyną tzw. samotności z wyboru zazwyczaj jest to, że ludzie, którzy się na nią zdecydowali utożsamiają ją z niezależnością, wolnością i swobodą. Te wartości są dla tych ludzi najważniejsze i najbliższe sercu. Tacy ludzie po prostu lubią samotność. Chcą chodzić własnymi ścieżkami. Preferują samotne wycieczki, długie podróże i wieczory z książką.
Do szczęścia i spełnienia nie potrzebują rodziny. Zapewne wielu patrzących z boku mogłoby pomyśleć, że to nieprawda, że tylko tak mówią. Jest jednak zupełnie na odwrót. Samotni z wyboru są najszczęśliwsi, kiedy pracują w pojedynkę, spędzają czas w kameralnym gronie, lub samotnie podróżują. Nie chcą zakładać rodziny. Nie robią tą decyzją nikomu krzywdy. Potrafią być oddanymi przyjaciółmi i świetnymi słuchaczami.
Samotni indywidualiści chcą być sobą, chcą też być wierni swoim przekonaniom i nie lubią, kiedy im się narzuca założenie rodziny. Dobrze jest wyjść z założenia, że skoro jedni posiadają rodzinę, bo chcą, to inni nie posiadają rodziny, bo nie chcą. I nie warto namawiać żadnej ze stron do zmiany swojej decyzji.
Samotników, którzy są nimi z wyboru mogą zaboleć i zezłościć próby namówienia go do życia w związku, bo to, że dla kogoś rodzina jest sensem życia, to nie znaczy, że każdy uważa podobnie. Rodzina, owszem, bywa sensem życia, ale „twojego życia”, a nie życia ogólnie.
Samotność też jest sensem życia, kiedy uważasz, że jest to najlepsza droga dla ciebie. Jeśli zaś męczysz się w samotności, czujesz się odrzucony, niechciany i nielubiany, to wtedy warto zastanowić się dlaczego tak się dzieje, i co zrobić, by to zmienić i wrócić do pełni sił.
Monika Trentowska
(monika.trentowska@dlalejdis.pl)
Fot. pixabay.com