Wywiad z Magdaleną Witkiewicz

Opublikowano: 2017-07-13
Wywiad z Magdaleną Witkiewicz, autorką książki
Czarodziejka z laptopem, która potrafi wyczarować magiczny świat za pomocą słów o miłości i życiu.

Pisarka, ulubienica czytelników i niewiarygodnie ciepła kobieta, która zdradzi m.in. kulisy pracy nad najnowszą książką "Czereśnie zawsze muszą być dwie".

SKD: Nie ukrywam, że przygotowanie zestawu pytań na wywiad z Panią to ogromne wyzwanie – mnóstwo udzielonych wywiadów, niezliczona ilość odpowiedzi na pytania czytelniczek – ciężko być oryginalnym. Spróbuję zatem trochę od drugiej strony.
Czy przytrafiła się Pani taka sytuacja, że czytając Sparks’a lub innego autora książek obyczajowych literatury kobiecej, zdaje sobie Pani sprawę, że to jej pomysł i jej historia. Co Pani robi? Co czuje?
MW: Kiedyś o tym myślałam. Doszłam do wniosku, że tak naprawdę wszystko już było. Przecież ile miłosnych historii opartych jest na klasyce? Romeo i Julia? Wiele współczesnych powieści jest opartych na tym schemacie. Myślę sobie, że każdy autor nawet tę samą historię opowiedziałby zupełnie inaczej. Czasem jednak podoba mi się opowieść na tyle, że żałuję iż na to nie wpadłam, że nie byłam pierwsza.

SKD: Jak długo pracuje Pani nad powieścią, zważywszy na fakt, że jest Pani również matką i żoną?
MW: Bardzo różnie. Jak większość matek i żon pracuję zawodowo. Różnica jest taka, że nie wychodzę do pracy, nie musze siedzieć tam osiem godzin. Pracuję, gdy dzieci są w szkole, lub gdy śpią. Kiedy są ze mną, staram się być przede wszystkim mamą, chociaż wiadomo, gdy zbliża się termin oddania książki, bywa różnie. Nad ostatnią powieścią „Czereśnie zawsze muszą być dwie” pracowałam kilka lat. Najpierw wymyśliłam historię, potem długo dojrzewała, a później usiadłam i w kilka miesięcy stukałam w klawisze komputera.

SKD: Ogrodnik opowiedział Pani historię o dwóch czereśniach, czytelniczki zaś o pięknej, starej Łodzi. Czy właśnie wtedy zrodził się pomysł na powieść „Czereśnie zawsze muszą być dwie”?
MW: Tak, Kilka lat temu ogrodnik moich rodziców, Jan Kreft, został poproszony przez mojego tatę o posadzenie w ogrodzie jednego drzewka czereśniowego. Gdy to usłyszał, powiedział:
- Ale jak to? Czereśnie zawsze muszą być dwie!
Usłyszałam te słowa i wpatrywałam się w niego jak urzeczona. Przecież to taka oczywista prawda życiowa! Tak jak czereśnie muszą być dwie, by rodziły owoce, tak człowiek też nie powinien być sam na tym świecie! W tym momencie zaczęła powstawać historia, która przez te kilka lat bardzo się pozmieniała, ale motyw czereśni pozostał.
Teraz, po napisaniu książki „ogrodniczej” (śmiech), wiem, że czereśnie należą do obcopylnych drzew owocowych, co oznacza, że rosnąc samotnie owocują słabo lub wcale. Aby drzewa zawiązały owoce, ich kwiaty muszą zostać zapłodnione pyłkiem innej odmiany. Trzeba więc posadzić obok siebie co najmniej dwa drzewa.

SKD: Powieść liczy 500 stron, jest zatem całkiem obszerna, a czytelniczki dalej narzekają, że za mało i za szybko się czyta. Czy długość powieści była zamierzona czy wyszło to w trakcie pisania?
MW: Chciałam napisać wreszcie długą książkę. Ta historia jest tak wielowątkowa, że nie mogła być krótsza. A i tak czytelniczki mówią, że zbyt krótka. Dłuższej już chyba nie dam rady. (śmiech).

SKD: Miłość w Pani książkach często nie jest łatwa, a przynajmniej droga do niej. Czym dla Pani jest miłość?
MW: Dla mnie miłość jest przede wszystkim pewnością, bezpieczeństwem. Olbrzymim zaufaniem i staniem po tej samej stronie barykady, zawsze, niezależnie co się będzie działo. Miłość czasem jest burzliwa, ważne by rozmawiać, czasem się ugiąć, czasem iść na kompromis. Ważne, by nie robić afery z niewielkich rzeczy. Nie jestem aż taka idealna, ale się staram. (śmiech)

SKD: To mamy podobnie. A którą swoją powieść lubi Pani najbardziej i dlaczego?
MW: Chyba ostatnią. „Czereśnie zawsze muszą być dwie”. Ta powieść długo we mnie dojrzewała, jest wielowątkowa, ma pewnego rodzaju magię w sobie. Jak widzę czytelniczki też ją bardzo polubiły.

SKD: Czy kusi Panią, żeby napisać kryminał?
MW: Bardzo! Wiem, że kiedyś napiszę. Może nie tyle kryminał, ale książkę sensacyjną, zupełnie inną. I mam plan taki, by wysłać ją do wydawców pod pseudonimem. By zobaczyć, czy sensacja w moim wykonaniu jest coś warta. By ocenili, czy warto wydać tę książkę, bo jest dobra, a nie dlatego, że napisała ją Magdalena Witkiewicz.

SKD: Wiem, że wybiera się Pani na wakacje. Czy zdarza się, że na wakacjach rodzi się pomysł i zaczyna Pani pisać?
MW: Pisarz jest wciąż na wakacjach, albo na wakacjach nie jest wcale. Na wakacjach bardzo często obmyślam książki, obserwuję ludzi i w głowie rodzą mi się kolejne pomysły. Jestem przekonana, że dla kreatywności warto czasem uciec z domowego zacisza, by zrobić wolne miejsce w głowie dla nowych książek.

SKD: I pytanie trochę z innej kategorii, czy uważa Pani, że dobry marketingowiec to materiał na dobrego pisarza? Jak było w Pani przypadku?
MW: Tego akurat nie wiem. Śmieję się, że kiedyś marketing był moim zawodem, a pisanie hobby. Teraz się zmieniło. Hobbistycznie zajmuję się marketingiem i bardzo to lubię, a piszę zawodowo. I nie mogłam znaleźć lepszej drogi dla siebie.

SKD: I na koniec oczywiście pytanie standardowe – jakie plany na przyszłość?
MW: Teraz wakacje. Muszę do końca miesiąca skończyć książkę „Ósmy cud świata”, która swoją premierę będzie miała we wrześniu. Do końca roku również zostaną wznowione moje książki dla dzieci „Lilka i spółka” oraz „Lilka i wielka afera”. Być może coś napiszę dla młodszych czytelników. Na razie jednak myśli skierowane są w stronę Wietnamu, gdzie rozgrywa się akcja Ósmego cudu świata.

SKD: Z niecierpliwością czekam na najnowszą książkę. Bardzo dziękuję za poświęcony czas.
MW: Ja również dziękuję.

Rozmawiała
Sandra Kortas-Dorsz
(sandra.kortas@dlalejdis.pl)

Fot. Materiały wydawnicze



Facebook
Reklama
 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat

COUNT:15